Mają rozmach

Skopje chyba pozazdrościło Warszawie starówki młodszej, niż reszta miasta. W 2010 roku wzięło się za budowanie nowych gmachów, które mają wyglądać na stare. Wrażenia ze spaceru po stolicy Macedonii opisać może tylko niezastąpiony Stefan „Siara” Siarzewski.

Macedonia nie należy do krajów, które mogą narzekać na brak problemów. Świadczyć o tym może już fakt, że do tej pory nie wiadomo, jak to państwo się właściwie nazywa. Nazwa nawiązująca do starożytnego imperium Aleksandra Wielkiego wywołuje bowiem protesty Grecji. Według Aten sprawa jest prosta: pogromca Persów był Grekiem jak się patrzy, jadł suflaki, rzucał koktajlami Mołotowa w policjantów, a kiedy widział okładki gazet z kanclerz Merkel, to dorysowywał jej hitlerowski wąsik. Każdy zaś, kto twierdzi inaczej, robi to tylko po to, by oderwać od Grecji Saloniki1 i zaprowadzić tam rządy Skopja.

Historyczna Macedonia podzielona jest bowiem obecnie na trzy2 części. Ta ze stolicą w Skopju to Macedonia Wardarska (od rzeki Wardar). Do Grecji należy Macedonia Egejska (od morza), której mieszkańcy, nawet ci posługujący się językiem słowiańskim, uważają się za Greków3. Macedonia Pirińska (od pasma górskiego Piryn) wchodzi zaś w skład Bułgarii. Bułgarzy uważają zaś Macedończyków za rodaków, których kiedyś podkradli im Serbowie i trochę ich wypaczyli. Uważają też język macedoński za jeden z dialektów bułgarskiego4.

Różne znaczenia terminu Macedonia na przestrzeni wieków. Autor jest Grekiem, jakby kto pytał.
Różne znaczenia terminu Macedonia na przestrzeni wieków. Autor jest Grekiem, jakby kto pytał.

Macedonia Filipa II zajmowała głównie współczesne terytoria Grecji. Poza tym trudno w Słowianach widzieć potomków poddanych Aleksandra, którzy mówili jednym z dialektów antycznej greki. Dlatego też Ateny uważają nazwę Republiki Macedonii za uzurpację i nie akceptują jej. Do organizacji międzynarodowych, o członkostwie w których mogą decydować Grecy, państwo ze stolicą w Skopju przyjęto pod prowizoryczną nazwą Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (angielski skrót FYROM). Stosunki dyplomatyczne nawiązały oba kraje dopiero wtedy, gdy w 1995 roku Macedonia usunęła ze swojej flagi słońce z Werginy. W relacjach dwustronnych zwracają się do siebie nie używając żadnych nazw, stosując określenie „strona mająca stolicę w Skopje/Atenach”.

Nadal nie udało się wynegocjować rozwiązania, które satysfakcjonowałaby obie strony. Początkowo Ateny chciały, by nazwa w ogóle nie zawierała feralnego zwrotu „Macedonia”. Obecnie trochę spuściły z tonu i godzą się na takie określenie, które w jasny sposób pokazywałoby, że Skopje nie rządzi na terenie całej Macedonii (np. Macedonia Wardarska, Północna, Górna czy Nowa). Obecne władze republiki z kłopotliwą nazwą stawiają jednak sprawę twardo. Wiedzą, że każdy rok istnienia Macedonii pod takim mianem to kolejny rok, w którym ludzie na całym świecie przyzwyczajają się do jej nazwy i kolejni ludzie, którzy uważają pretensje Grecji za niezrozumiałe. Zwłaszcza, że kompromisowe określenie jest wyjątkowo długie i zwyczajnie niewygodne w użyciu. Nic dziwnego, że wszyscy i tak mówią w skrócie „Macedonia”.

Podkreślana przez obie strony tymczasowość określenia FYROM oraz coraz większa liczba państw, które uznały po prostu „Republikę Macedonii”, działają na niekorzyść Aten. Kto wie, czy nie przegrały one już tej symbolicznej wojny.

Dawna flaga Macedonii, zakwestionowana przez Grecję A szkoda, bo ładniejsza, niż nowa.
Dawna flaga Macedonii, zakwestionowana przez Grecję A szkoda, bo ładniejsza, niż nowa.

Drugi problem Skopja może być poważniejszy. To Albańczycy, którzy stanowią około 1/4 mieszkańców kraju. Podobnie jak w Kosowie, są oni zdecydowanie bardziej płodni, niż ich słowiańscy sąsiedzi. W kolejnych latach będzie więc ich jeszcze więcej. Macedońscy Albańczycy nie muszą opierać swojej tożsamości na naciąganych związkach z antycznymi państwami. Doskonale wiedzą, kim są – krajanami Skanderbega, Matki Teresy (urodzonej w Skopju), Johna Belushiego i, co najważniejsze, Enkeleida Dobiego. Żądają oni od władz traktowania jak narodu równorzędnego z Macedończykami – posiadającego prawa językowe i kulturalne.

Ich pozycja była, jak na mniejszość narodową, bardzo dobra nawet na tle Europy przełomu XX i XXI wieku. Mimo to w 2001 roku, dwa lata po wojnie w Kosowie5, rozpoczęli oni trwającą prawie rok walkę z macedońskim rządem. Zakończyła się ona porozumieniem w Ochrydzie, zgodnie z którym Macedonia stała się państwem dwujęzycznym. Przyjęto zasadę, wedle której wszędzie tam, gdzie ludność mówiąca językiem innym, niż macedoński, stanowi więcej, niż 20% mieszkańców, język ten staje się językiem urzędowym. W praktyce warunek ten spełnia tylko albański. Co więcej, odrzucono koncepcję trwałego wydzielenia terytorium albańskiego. Obawiano się, że takie rozwiązanie może doprowadzić do utraty integralności terytorialnej państwa i odłączenia się części zamieszkałej przez Albańczyków. Jednak przyjęcie „płynnej” polityki językowej, przy dużo mniejszej dzietności Macedończyków, może skutkować „albanizacją” reszty kraju. Od momentu, w których Albańczycy stanowią 20% ludności jakiegoś terytorium, Skopje nie może już nic zrobić.

Stare miasto w Skopju
Stare miasto w Skopju

Jak widać, Macedonia ma kilka problemów. Pewnie najmądrzej byłoby nie drażnić Greków czy Albańczyków. Jednak tutaj pojawia się problem trzeci. Stanowisko Bułgarów, jakoby Macedończycy byli tylko częścią ich narodu, nie jest wcale pozbawione sensu. Tradycja państwowa Macedończyków praktycznie nie istnieje. W sąsiednich krajach mówi się, że „wymyślił” ją po II WŚ Tito, by przeciwdziałać roszczeniom terytorialnym Bułgarów i Greków. Chociaż w czasie powstania ilindeńskiego na początku XX wieku powstało państwo macedońskie, jednak w Sofii pisze się o tych wydarzeniach w połączeniu z powstaniem preobrażeńskim, w którym z Turkami walczyła ludność Bułgarii. Również przywódcy powstania mogli określać się jako Bułgarzy. Skopje musi więc walczyć o to, by tożsamość obywateli była macedońska, a nie bułgarska. Dlatego też z każdej strony szuka wielkich postaci, odwołując się do których można by zbudować macedoński patriotyzm.

Działania te najlepiej widać w stolicy kraju. Skopje, zanim zostało stolicą socjalistyczno-federacyjnej Macedonii, nie było wielkim miastem. Składało się głównie z osmańskiej czarsziji na wzgórzu, oraz neoklasycznej architektury XVIII i XIX wieku pod nim. W 1963 miejsce miało trzęsienie ziemi6, w wyniku którego zniszczone zostało 80% budynków, zginęło około tysiąca osób, a 100 tysięcy pozbawiono domów. Do miasta dotarła międzynarodowa pomoc, a odbudową zajęli się światowej sławy architekci. Pozostawiono gruzy starego dworca kolejowego, na którego fasadzie wisi zegar ze wskazówkami na godzinie 05:17, kiedy na 20 sekund zatrzęsła się ziemia, zaś resztę odbudowano w różnych nurtach modernizmu. Wizytówką Skopja stał się brutalizm.

Budynki te nie są utrzymane w najlepszym stanie. W dodatku ci wredni ludzie jakoś nie chcą się słuchać architektów i modernizm często im się nie podoba. Niewielu więc protestowało, gdy macedoński rząd ogłosił w 2010 roku przebudowę centrum stolicy. Plan dostał nazwę Skopje 2014, a prace miały trwać 4 lata. Od tego momentu miasto, a przynajmniej śródmieście, stało się jednym wielkim placem budowy. Cele są dwa. Pierwszy to nadanie Skopje reprezentacyjny i majestatyczny wygląd poprzez bądź to odbudowę zniszczonych w 1963, bądź też budowę nowych gmachów użyteczności publicznej. Drugi to budowa narodowej tożsamości. Stąd, oprócz budynków, powstawać zaczęły pomniki. Dużo pomników. Nie tylko w Skopju, cały kraj utonął w rzeźbach. Czasem wygląda to tak, jakby monumentów było więcej, niż ludzi.

Postacie na pomnikach tworzą prawdziwą drużynę gwiazd: ogromny Aleksander Wielki (oficjalnie nazwany „Wojownikiem na koniu”), również potężnych rozmiarów Filip II („Wojownik”), św. św. Cyryl i Metody oraz ich następcy – św. św. Naum i Klemens, macedońscy (lub bułgarscy, jak kto chce) powstańcy przeciw Turkom – Dame Gruev i Goce Delčev, bizantyjski cesarz Justynian, serbski car Dušan… Pomnik tego ostatniego wywołał protesty Albańczyków, którzy kojarzą tego władcę z utratą (na rzecz Słowian) zamieszkałych przez siebie terytoriów. Nie przekonuje ich nawet to, że tuż obok buduje się plac ich bohatera, Skanderbega, którego głównym punktem jest, a jakże, pomnik tego przywódcy antytureckiego powstania.

Cały projekt ma kosztować, według różnych obliczeń, od 80 do 5007 milionów euro. A jak wygląda? Cóż, nie jest tak źle, jak w nowym-starym Głogowie, ale oceńcie sami:

Jak Wam się podoba?

1Których słowiańska nazwa to „Sołuń”. Miasto to było w okolicach IX wieku zamieszkane w dużym stopniu przez Słowian. Stamtąd pochodzili św.św. Cyryl i Metody, którzy stworzyli pierwsze słowiańskie pismo – głagolicę i przeprowadzili wiele misji w ówczesnych państwach Słowian.Wróć.
2Cztery, jeśli będziemy się przejmować skrawkami Albanii nad Jeziorem Ochrydzkim.Wróć.
3Organizacja Vinożito („Tęcza”), która promuje wśród tych ludzi tożsamość macedońską (słowiańską), nie osiągnęła sukcesu i przyciągnęła około 10% słowiańskojęzycznej ludności Grecji. Faktem jest jednak, że działa ona w bardzo niesprzyjającym środowisko, spotykając się z greckimi atakami.Wróć.
4Żeby było zabawniej, co bardziej radykalni Serbowie tereny Republiki Macedonii nazywają Serbią Południową.Wróć.
5Która skutkowała napływem do Macedonii wielkiej liczby tak albańskich uchodźców, jak i broni.Wróć.
6Przy okazji: o przypadkach. Kiedy już zacząłem pisać ten tekst, to przez przypadek trafiłem na człowieka, który w 1963 służył w Macedonii w wojsku. Po trzęsieniu ziemi przez miesiąc pilnował resztek miasta przed szabrownikami.Wróć.
7I niech ktoś powie, że praca księgowego jest nudna!Wróć.