Chociaż Serbowie kreują się na wielkich przeciwników Turków i islamu jako takiego, to nadal wiele w ich kulturze pozostałości po osmańskich rządach. Jeszcze wyraźniej widać je w krajach takich jak Bośnia czy Albania. Trudno się dziwić, to właśnie czasy rządów Stambułu ukształtowały Bałkany jako samodzielny byt.
Kiedyś pisałem już o tym, jak trudno jest wyznaczyć granicę Bałkanów. Wszyscy jednak zgadzają się, że tym, co pozwala mówić o tym regionie jako o pewnej odrębnej całości, jest czas rządów tureckich. To wtedy nastąpiło zerwanie kontaktów z resztą Europy, z którego wynika dystans, jaki dzieli ziemie po dwóch stronach linii Sawy i Dunaju. Wcześniej to przecież Słowianie południowi chrystianizowali zachodnich, nie odwrotnie.
Od kiedy w 1699 roku podpisany został w Karłowicach1 traktat pokojowy między Ligą Świętą a sułtanem tureckim, Turcy nie potrafili już przejąć inicjatywy i powoli wycofywali się z europejskich ziem, które podbili wcześniej. Od 1817 roku, wraz z przyznaniem Serbom autonomii, Imperium Osmańskie zaczęło kruszyć się coraz szybciej, by po wojnach bałkańskich stracić prawie wszystkie europejskie posiadłości. Mimo to dziś, sto lat po tych wydarzeniach, wpływy tureckie są nadal widoczne we wszystkich państwach regionu. Nie trzeba nawet zgłębiać miejscowej mentalności czy skomplikowanych zależności społecznych. Niektóre bowiem efekty rządów sułtana widać na pierwszy rzut oka.
1. Kuchnia
Jeśli ktoś skosztował kuchni jednego z państw bałkańskich, to tak, jakby skosztował ich wszystkich. Owszem, nad morzem jada się krewetki, a w górach baraninę, ale rdzeń pozostaje ten sam – ćevapčići, burek, kajmak… Wszystkie te dania przywieźli do Europy Turcy. Żałuję tylko, że nie udało się im rozpropagować tutaj mojego ulubionego ajranu – orzeźwiającego napoju na bazie jogurtu.
Paradoksalnie, w przypadku słynnej kawy po turecku2 byli Turcy tylko pośrednikami. Sami nie dość, że nie są autorem przepisu nań, to na co dzień zdecydowanie wolą pić herbatę.
2. Język
Już nazwy wymienionych w poprzednim punkcie potraw sugerują azjatyckie pochodzenie. Podobnie jest z wieloma innymi słowami. O ile Bułgarzy po uzyskaniu niezależności zaczęli czyścić swój język z turkizmów, o tyle w serbskim mają się one całkiem dobrze.
Abdulah Škaljić naliczył w tym języku około siedmiu tysięcy zapożyczeń z tureckiego. Wśród nich mamy takie słowa jak jastuk (poduszka) czy kamion (ciężarówka). Częste jest istnienie dwóch lub więcej wyrazów określających daną rzecz, z których jeden jest turkizmem. Tak więc na określenie przeprawy przez rzekę można użyć tak słowiańskiego słowa most, jak i ciuprija (zniekształcone tureckie köprü).
Zapożyczenia szczególnie popularne są w południowej Serbii oraz Bośni. Jednak w ostatnim czasie można zauważyć, że są one stosowane coraz rzadziej. Stąd na przykład obrus to obecnie częściej stolnjak niż čaršav.
3. Architektura
Nie wszystkie tureckie miasta są tak brzydkie, jak Trabzon, jednak nieustanna presja demograficzna i napędzane przez nią ciągłe przebudowy powodują, że trudno jest w Turcji znaleźć tradycyjną, otomańską architekturę. Dużo łatwiejsze jest to na Bałkanach, szczególnie w ich południowej części.
W macedońskim Skopju urokliwa czarszija jest jednym z nielicznych miejsc, które uchowały się przed trzęsieniem ziemi. Z kolei w Albanii znajdują się dwie perełki, wpisane na listę UNESCO miasta-muzea: Berat i Gjirokastra. Spacerując po nich możemy poczuć się, jak w czasach sułtana. Również z czasów otomańskich pochodzi zabudowa najstarszej części Sarajewa.
Jednak budynki, które najbardziej rzucają się w oczy, to meczety, a zwłaszcza stojące obok nich minarety.
4. Religia
Wszystko to dlatego, że choć Turcy pozwalali rządzonym przez nich chrześcijanom wyznawać swoją wiarę, to zdecydowanie lepiej żyło się w ich państwie muzułmanom. Z tego powodu częste były przypadki przechodzenia przez miejscowych na islam. Szczególnie licznie nową wiarę przyjmowali mieszkańcy Bośni oraz Albańczycy.
Ze względu na niezwykle brutalną ateizację prowadzoną przez Envera Hodżę, mieszkańcy Albanii są obecnie niezwykle zlaicyzowani, dużo bardziej religijni są ich rodacy z Kosowa. Obecnie w obu tych państwach oraz w BiH zauważalna jest aktywność grup religijnych sponsorowanych przez Turcję, Iran czy Arabię Saudyjską. To, w połączeniu z demografią, powoduje, że odsetek muzułmanów jest coraz większy.
O Albańczykach i Boszniakach słyszał każdy, jednak nie są oni jedynymi muzułmanami na Bałkanach. W Bułgarii i Grecji żyje około ćwierć miliona Pomaków – wyznawców islamu mówiących dialektem bułgarskiego. Mniejszą grupę stanowią Gorani – używający serbskiego muzułmanie, którzy żyją głównie na południu Kosowa.
Allaha czczą również Turcy, którzy stanowią dziesięć procent populacji Bułgarii, a w mniejszych ilościach żyją również w innych krajach. Z państw regionu tylko Serbia (jeśli pominiemy Kosowo) i Grecja nie mają znaczącej liczby podążających za Mahometem.
5. Muzyka
Ci, którzy znają hity zagrzewające do walki w Bośni czy Chorwacji, pewnie zauważyli ciekawą sprawę. Nawet najbardziej antymuzułmańsko nastawieni Serbowie nucą swoje hymny o złym Izetbegoviciu do melodii, które równie dobrze mogłyby towarzyszyć tureckim wokalistom. Jedyną różnicą jest język.
Jugosłowiański turbofolk nie jest osamotniony. Niemal identycznie brzmi bułgarska czalga, albańska tallava, greckie rebetiko czy rumuńskie manele3. Jeśli nie wierzycie – posłuchajcie sami.
Listę tę można ciągnąć jeszcze długo. Nie ma na niej chociażby najnowszego fenomenu, czyli tureckich seriali. Choć oficjalnie wszyscy się z nich nabijają, to jednak lokalne stacje telewizyjne bez wahania kupują prawa do emisji kolejnych odcinków „Sulejmana” i innych tasiemców kręconych nad Bosforem.
Jak widać, choć Bułgarzy czy Serbowie niechętnie to przyznają, to jednak ciężko jest im zerwać z turecką spuścizną. Jest ona bowiem nieodłączną częścią ich tożsamości.
1Miasteczko to nie leży, wbrew nazwie, w Polsce, a ledwie kilka kilometrów od Nowego Sadu i po serbsku nazywa się Sremskie Karlovce.Wróć.
2W zależności od tego, gdzie jesteśmy pojawia się również pod nazwą kawy po bośniacku, serbsku czy też po domowemu. Nie zaparza się jej poprzez zalanie paru łyżeczek gorącą wodą w kubku, a poprzez gotowanie wody z kawą w specjalnym naczyniu – dżezwie.Wróć.
3Ono jednak więcej wspólnego ma z Cyganami, niż Turkami.Wróć.