Brytyjczycy walczą do ostatniej kropli krwi…

0
1158
Belgrad 27 marca 1941 roku.
Belgrad 27 marca 1941 roku.

… swoich sojuszników.

Parę dni temu przeczytałem książkę Rafała Ziemkiewicza „Jakie piękne samobójstwo”, w której autor nie pozostawia suchej nitki na polskiej polityce czasu II wojny światowej. Uzasadnia między innymi, czemu nie powinniśmy przyjmować w 1939 roku brytyjskich „gwarancji”, tylko przystać na sojusz z Niemcami. Zgadzając się z główną myślą, zastanawiam się jednak, czemu RAZ w ogóle nie zwrócił uwagi na państwo, którego historia w czasach wielkiej wojny była niezwykle podobna do naszej.

Jugosławia, bo o niej mowa, wspomniana jest na prawie czterystu stronach tylko raz. Ziemkiewicz cytuje profesora Swianiewicza, sowietologa i znawcę Niemiec, jedyną osobę cofniętą z transportu do lasku katyńskiego. Sowieci w ostatniej chwili uznali, że jego wiedza na temat gospodarki III Rzeszy może im się przydać i kazali zostać w pociągu. Resztę oficerów pakowano do autobusów, które miały zawieźć ich na śmierć.

Później, gdy dołączył do armii Andersa, był Swianiewicz jednym z głównych źródeł wiedzy na temat zbrodni na polskich oficerach. W opisywanej książce cytowana jest jednak jego wypowiedź na inny temat.

Kilkukrotnie natrafiłem na opinię hitlerowców, iż są tylko dwa narody, które oni w urządzaniu świata na własną modłę chcieliby mieć po swojej stronie: to są Polacy i Jugosłowianie, bo to narody żołnierskie.

Zostawmy na boku Polskę, Becka i Rydza-Śmigłego. Zwróćmy uwagę na drugi z „narodów żołnierskich”, bo ten był całkiem bliski tego, by stać po niemieckiej stronie, gdy ta urządzała świat.

Kiedy 22 czerwca 1940 roku w lesie Compiègne podpisany został francusko-niemiecki rozejm, sytuacja Wielkiej Brytanii stała się dramatyczna. Było to w tym momencie jedyne państwo, które walczyło jeszcze z Niemcami.

Położenie Brytyjczyków poprawiło się nieznacznie, gdy w październiku Włosi zaatakowali Grecję. Zwłaszcza wtedy, gdy ta nie dość, że nie dała się pokonać, to jeszcze potrafiła przeprowadzić skuteczną ofensywę, zajmując południową Albanię z Korczą, Pogradecem i Sarandą. Utrzymanie jak najdłużej greckiego oporu było celem desperackich działań brytyjskiej dyplomacji, która próbowała wciągnąć w wojnę Turcję i Jugosławię. Te dwa państwa wraz z Grecją miały stanowić przeciwwagę dla rosnących wpływów niemieckich na Bałkanach.

Zobacz także  Rzeczpospolita Dubrownicka, czyli pokorne cielę

O ile sytuacja Londynu była tragiczna, to ciężko znaleźć słowa, by opisać, w jakim położeniu znalazł się Belgrad. Poza Grecją, wszyscy pozostali sąsiedzi należeli do Paktu Trzech. Włosi mogli zaatakować z dwóch stron – na północy z okolic Triestu i od południa z terenów Albanii. Ta ostatnia formalnie była połączona z Rzymem unią personalną, a w praktyce została włączona do Italii. Od czasu anszlusu Austrii Jugosławia miała również granicę z III Rzeszą, a do tego wszystkiego dochodzili trzej pomniejsi sojusznicy Niemiec – Rumunia, chcące Wojwodiny Węgry i Bułgaria, zgłaszająca pretensje do terenów Macedonii.

Książę regent Paweł
Książę regent Paweł

Krajem rządził wtedy książę regent Paweł Karadziordziewić. Przejął on władzę w 1934 roku, kiedy w Marsylii zastrzelony został król Aleksander I1, którego syn Piotr miał wtedy ledwie 11 lat. Książę Paweł, kuzyn zamordowanego monarchy, nie miał łatwego życia przez cały okres swoich rządów, ale dopiero w 1941 roku znalazł się w sytuacji bez wyjścia.

Z jednej strony naciskał go Hitler, który potrzebował pomocy, a przynajmniej życzliwej neutralności Belgradu z dwóch powodów.

Po pierwsze, chcąc nie chcąc, musiał pomóc Włochom w walce z Grekami. Niemieckie wojska miały wejść do Grecji od strony Bułgarii, jednak na granicy bułgarsko-greckiej władze w Atenach wybudowały potężne umocnienia, nazywane Linią Metaksasa. Niemcom byłoby dużo łatwiej, gdyby mogli przerzucić swoje wojska przez jugosłowiańską Macedonię i w ten sposób ominąć grecką obronę. Współpraca z Jugosławią skrócić mogła też linie zaopatrzeniowe, a przynajmniej zmniejszyć ryzyko przerwania tych prowadzących przez Rumunię i Bułgarię.

Po drugie i ważniejsze – Hitler planował wtedy atak na Związek Radziecki, a ostatnie, czego przy nim potrzebował, to niepokój na południowej granicy.

Z drugiej strony naciskał na księcia Pawła Churchill, dla którego każdy sojusznik w walce z Niemcami był na wagę złota. Również nastroje większości wojskowych oraz społeczeństwa Jugosławii były po stronie aliantów Londynu. Także sam książę znany był z raczej probrytyjskiej postawy.

Nie mogło to jednak zmienić tragicznego położenia Jugosławii i w końcu, po miesiącu nacisków i prób wykręcania się przez regenta od składania deklaracji, 25 marca w Wiedniu podpisał on akces do Paktu Trzech. Warunki porozumienia były dla Belgradu korzystne – nie tylko jego żołnierze nie musieliby uczestniczyć w ataku na Grecję, a niemieckie wojska i zaopatrzenie nie mogłoby być transportowane przez Jugosławię, to jeszcze w nagrodę za siedzenie cicho zyskać miał on kontrolę nad Salonikami. Oczywiście, Hitler mógł w każdej chwili złamać te postanowienia, jednak w danym momencie niemożliwym było wywalczenie czegoś więcej.

Zobacz także  Mają rozmach

Na reakcję przyjaciół Londynu nie trzeba było długo czekać. Wspierani organizacyjnie i finansowo przez SOE2 oficerowie wojsk lotniczych zajęli w nocy z 26 na 27 marca wiele strategicznych obiektów, w tym budynki ministerstw, Sztabu Generalnego, mosty na Sawie, bazy wojskowe, belgradzką pocztę, radiostację, dyrektoriat policji i magistrat, a także pałac królewski. Ogłoszono, że siedemnastoletni król Piotr II jest gotowy do objęcia tronu, kończąc w ten sposób rządy regencji. Przewrót przywitany został z radością przez tłumy niechętnych Niemcom Serbów. Komentując wystąpienia na ulicach Belgradu, Churchill ogłosił, że „Jugosławia odzyskała swoją duszę”. O tym, że za chwilę straci wszystko inne, przywódca Brytyjczyków nic już nie mówił.

Podział Jugosławii w czasie II wojny światowej
Podział Jugosławii w czasie II wojny światowej

Nowy rząd, z przywódcą spisku Dušanem Simoviciem jako premierem, odmówił ratyfikacji umowy z Wiednia. Zirytowany Hitler wydał rozkaz jednoczesnej inwazji na Grecję i Jugosławię, która rozpoczęła się szóstego kwietnia. Żołnierze jugosłowiańscy, dający odpór połączonym armiom Włoch, Niemiec i Węgier, byli słabo uzbrojeni. Chociaż Brytyjczycy tak zabiegali o ich wsparcie w marcu ’41, wcześniej konsekwentnie odmawiali dostaw sprzętu wojskowego. Ministerstwo gospodarki, które upierało się przy polityce blokady ekonomicznej Niemiec, nie pozwalało nawet na dostawy opon dla jugosłowiańskiej armii.

Trudno się dziwić, że Jugosławia upadła w mniej, niż dwa tygodnie. To, co działo się tam przez następne cztery lata, to materiał na inną historię. Dość napisać, że zginęło ponad milion ludzi, a kraj był światkiem wydarzeń tak okrutnych, jak zbrodnie ustaszów w Niezależnym Państwie Chorwackim.

Zostawiając to na później, warto na koniec wspomnieć o jeszcze jednej ofierze złożonej na ołtarzu brytyjskiej polityki.

Tuż po upadku Jugosławii pułkownik Dragoljub „Draža” Mihailović rozpoczął formowanie oddziałów partyzanckich. Od miejsca stacjonowania nazwał je „Ruchem Ravnej Gory”, jednak zazwyczaj używa się nazwy „czetnicy”. Mihailović robił to, co powinni robić członkowie AK – organizował siły, które mogłyby zostać użyte w bardziej sprzyjającym czasie do przywrócenia legalnej władzy. Do tego informował emigracyjny rząd królewski o sytuacji w kraju, a także pomógł uratować około pół tysiąca lotników alianckich zestrzelonych nad Jugosławią.

Zobacz także  Sarajewo - Europa Jerozolimy
Dragoljub "Draža" Mihailović
Dragoljub „Draža” Mihailović

W przeciwieństwie do komunistycznej partyzantki Tity, rozrzutnego, gdy płacił cudzą krwią, Mihailović unikał bezpośrednich starć z siłami Osi. Nie dość, że nie miały one szans powodzenia, to przeprowadzane przez nazistów akcje odwetowe uderzały, jak w okupowanej Polsce, w ludność cywilną. W późniejszym okresie czetnicy robili też to, czego zaniechała Armia Krajowa, czyli zwalczali partyzantkę komunistyczną.

Brytyjczycy, potrzebujący pomocy Stalina, wymusili na przebywającym w Londynie królu Piotrze, by usunął Mihailovicia z posady ministra armii, marynarki i wojsk powietrznych (zajmował ją od stycznia 1942 do lipca 1944 roku). Króla zmuszono również, by wygłosił przemówienie radiowe, z którego, że jedynym prawomocnym ruchem oporu jest partyzantka komunistyczna. Wkrótce oddziały Mihailovicia zaczęły topnieć, a komuniści Tity zdobywali coraz większą władzę.

Oficjalnie król został zdetronizowany pod koniec 1945 roku. Parę miesięcy później złapano ukrywającego się Mihailovicia, którego po krótkim procesie skazano na śmierć i rozstrzelano. Na pocieszenie Harry Truman przyznał mu pośmiertnie Legię Zasługi. Jednak by nie psuć stosunków z Titą, odznaczenie to utrzymane było w tajemnicy przez prawie dwadzieścia lat.

Ktoś potrzebuje lepszej puenty?

1Monarchę zabił współpracujący z chorwackimi ustaszami Macedończyk Włado Czernozemski. Działał on w Wewnętrznej Macedońskiej Organizacji Rewolucyjnej, która miała na celu przyłączenie Macedonii do Bułgarii. Wróć.
2Ang. Special Operatives Executive, czyli Kierownictwo Operacji Specjalnych. Brytyjska organizacja rządowa, założona z inicjatywy Churchilla. Miała ona za zadanie organizację i koordynację działań ruchu oporu na terenach okupowanych przez Niemcy. Churchill obrazowo opisał jej cel jako „podpalenie Europy”. Wróć.

1 KOMENTARZ

    • Nie porównywałbym tych sytuacji.
      Rosja to teraz raczej Austro-Węgry z 1914, niż Niemcy z 1939 roku.

      Mimo to uważam, że nie ma co szukać guza tam, gdzie go być nie musi. Dlatego bliżej mi w tej kwestii do postawy Orbana, niż Tuska i Kaczyńskiego.

      • Z tego co pamiętam to Austro-Wegry w znaczniej mierze były zachęcane do wojny przez Niemców. A Rosja nakręca się sama.

        Co do Czech i Wegier, to polityka małych narodów, niekoniecznie się sprawdzi dla narodów średnich, bo ewentualny najeźdźca nie potraktuje tak samo narodu 10-o milionowego (nie mówiąc o mniejszym) co 36-o milionowego. Lobbing za powstaniem baz NATO u nas jak najbardziej ma sens, ale staje się nic nie wart, jeśli tych baz jednak nie będzie.

      • Tak to już z analogiami, że nie są idealne. Postaram się wyjaśnić, co miałem na myśli.

        Otóż Rosja jest teraz, podobnie jak Austro-Węgry przed I WŚ, mocarstwem schodzącym. Nie ma już tej pozycji, którą miała kiedyś. Sam fakt, że kiedyś Moskwa próbowała umieścić rakiety na Kubie, a teraz męczy się z zajęciem Doniecka i Ługańska pokazuje, jak bardzo straciła na znaczeniu. Oczywiście, nadal ma spore atuty – atomówki i surowce naturalne. Ale tak naprawdę, gdyby USA chciały, to ten atut mogłyby całkowicie wytrącić Putinowi z ręki, gdyby zdecydowały się na zwiększenie eksportu swojej ropy i gazu.

        Rolę Niemiec w tym nowym systemie grają zaś Chiny – mocarstwo wschodzące, które cały czas próbuje zyskać „należne” mu miejsce w międzynarodowym systemie.

        Ukraina byłaby, jeśli ciągniemy tę analogię dalej, Bośnią. Dlatego myślę, że Putin, jeśli już zajmie jakieś ukraińskie terytoria, to nauczony historią zadowoli się tylko terenami z ewidentną rosyjską większością. Wciąganie do swojego państwa kilkudziesięciu milionów Ukraińców mogłoby zdecydowanie naruszyć równowagę wewnętrzną Rosji.

        Tym bardziej nie wyobrażam sobie, by Rosja miała atakować Polskę. Być może „wyzwolić” Rosjan z Estonii i Łotwy, rzeczywiście traktowanych przez Tallin i Rygę parszywie, ale nic więcej.

        Ale nie siedzę w głowie Putina: http://kawairakija.wordpress.com/2014/08/20/dlaczego-nie-nalezy-smiac-sie-z-niesprawdzonych-prognoz/

      • Myślę że Rosja przedwcześnie jest traktowana jako państwo schodzące. Trzeba mieć na uwadze, że USA istnieją w obecnej formie tylko jeszcze dzięki petrodolarowi i prowadzą wojny w obronie tego systemu. A Rosja obecnie wraz z Chinami przeprowadza gigantyczny skup kruszców, zapewne mając na oku stworzenie podwalin pod nowy światowy system finansowy. Myślę że dojdzie do znacznych przetasowań. Co do analizy przyszłych poczynań Rosji myślę podobnie.

      • Rosja jest dla mnie mocarstwem schodzącym przede wszystkim z powodu demografii. Co prawda w ostatnich latach wskaźnik przyrostu naturalnego trochę się tam poprawił, ale to chyba kwestia tego, że teraz dzieci mają największe roczniki (84-88). Ale za nimi jest przepaść.
        Tymczasem liczba ludności w Stanach przez ostatnie cztery lata wzrosła o 10 milionów. Petrodolar petrodolarem, ale to jest największym atutem USA – połączenie ekonomii oraz technologii z pierwszego i przyrostu naturalnego z trzeciego świata.

      • Co do demografii, to poza nielicznymi miejscami w rodzaju Strefy Gazy czy Mali, wszędzie spada dzietność. Nawet w Turcji gwarantuje już tylko zastępowalność pokoleń, w Iranie nawet już nie. Podobnie jest w USA – tam owszem, ludzi coraz więcej, ale napływowych, niekoniecznie wartościowych w aspekcie ekonomicznym (wiem że fatalnie to brzmi) czy jeśli chodzi o spójność tkanki społecznej. Bo sytuacja tam jest teraz taka, że dzięki petrodolarowi cały świat finansuje USA zadłużenie i inflację, dzięki czemu Amerykanie żyją grubo ponad stan. I oni się do takiego stanu rzeczy przyzwyczaili. Załamanie się systemu petrodolarowego nie uczyni uszczerbku na liczbie ludności i technologii, doprowadzi jednak do takich niepokojów społecznych, które to państwo mogą rozsadzić od środka. W Rosji nie ma takiego problemu bo ludzie mniej skorzy do buntu i bardziej fatalistycznie nastawieni. W Chinach fermentu jest więcej, ale oni poprawiają sobie standard życia dzięki pracy a nie pasożytnictwu, więc myślę że nawet mocne tąpnięcie odczują dużo mniej boleśnie niż Amerykanie.

      • Nie mam zamiaru negować problemów USA. Owszem, gdyby upadł petrodolar, to Amerykanie mieliby ogromny problem. Tyle, że ten petrodolar wcale upaść nie musi (w przewidywalnej przyszłości, bo wiadomo, że każde imperium ma swój kres). Waszyngton ma wystarczającą siłę, by utrzymywać rolę swojej waluty.
        No i kto powiedział, że na ewentualnym upadku USA skorzysta akurat Rosja? Moim zdaniem w kolejce po wiodącą rolę na świecie jest Moskwa dość daleko. Nie wiem, czy w pierwszej piątce.

        Na marginesie – masz kiepskie zdanie o imigrantach do USA. Ale jak wyglądałaby sytuacja demograficzna Rosji, gdyby nie kolejne fale przybyszów z Kaukazu czy Azji Środkowej? No i jak oni wpływają na „spójność rosyjskiej tkanki społecznej”?

      • No to ja odpiszę że ja z kolei nie zamierzam negować problemów z jakimi boryka się Rosja 😉 Niemniej jednak podejmowanie konkretnych kroków w rodzaju skupu kruszcu i tworzenia alternatywy dla BŚ będą w przyszłości z pewnością bardzo korzystne. Nikt nie wie oczywiście ile jeszcze potrwa obecny ład oparty na petrodolarze i fikcyjnym pieniądzu. Większość wojen jest obecnie prowadzonych przez USA w obronie tego systemu, kilka państw zostało z jego powodu rozwalonych albo silnie pokiereszowanych, niemniej jednak tworzy się coraz większy front przeciwko finansowaniu USA w postaci transakcji dolarowych. Nam pozostaje jedynie przygotować się na przyszłość, bo że system runie to jest raczej przesądzone. Wszystkie mocarstwa obecnie są przedstawiane, w zależności od sympatii komentującego jako kolosy na glinianych nogach, co w gruncie rzeczy jest chyba prawdą, w każdym przypadku choć w różnym zakresie. Ale to USA mają najwięcej do stracenia.

    • Węgrzy i Czesi żadnych głupów nie grają, tylko dbają o swój interes. Polsce to myślenie jest niestety od dawien dawna obce – i właśnie dlatego Anglosasi dymają nas jak chcą. Wystarczy nas odpowiednio podburzyć i aż będziemy mieć nadzieję że jakaś atomówka na Warszawę spadnie, po to tylko żeby móc udowodnić zachodowi że Rosja faktycznie jest taka zła.

      Nieśmiertelność komentarzy Cata-Mackiewicza polega na tym, że niestety pasują jak ulał do bieżących wydarzeń. Po prostu dlatego że przywary Polaków się nie zmniejszyły ani o jotę. To Cat zresztą moim zdaniem dostarczył nam najbardziej trafny opis angielskiej mentalności. Ziemkiewicza, który część jego tez powtarza, od jakiegoś czasu nie czytam. Według mnie jest nieszczery i posługuje się w swojej publicystyce nieaktualnymi albo fałszywymi kliszami. No i niczego odkrywczego nie pisze.

    • Nie porównywałbym tych sytuacji.
      Rosja to teraz raczej Austro-Węgry z 1914, niż Niemcy z 1939 roku.

      Mimo to uważam, że nie ma co szukać guza tam, gdzie go być nie musi. Dlatego bliżej mi w tej kwestii do postawy Orbana, niż Tuska i Kaczyńskiego.

      • Z tego co pamiętam to Austro-Wegry w znaczniej mierze były zachęcane do wojny przez Niemców. A Rosja nakręca się sama.

        Co do Czech i Wegier, to polityka małych narodów, niekoniecznie się sprawdzi dla narodów średnich, bo ewentualny najeźdźca nie potraktuje tak samo narodu 10-o milionowego (nie mówiąc o mniejszym) co 36-o milionowego. Lobbing za powstaniem baz NATO u nas jak najbardziej ma sens, ale staje się nic nie wart, jeśli tych baz jednak nie będzie.

      • Tak to już z analogiami, że nie są idealne. Postaram się wyjaśnić, co miałem na myśli.

        Otóż Rosja jest teraz, podobnie jak Austro-Węgry przed I WŚ, mocarstwem schodzącym. Nie ma już tej pozycji, którą miała kiedyś. Sam fakt, że kiedyś Moskwa próbowała umieścić rakiety na Kubie, a teraz męczy się z zajęciem Doniecka i Ługańska pokazuje, jak bardzo straciła na znaczeniu. Oczywiście, nadal ma spore atuty – atomówki i surowce naturalne. Ale tak naprawdę, gdyby USA chciały, to ten atut mogłyby całkowicie wytrącić Putinowi z ręki, gdyby zdecydowały się na zwiększenie eksportu swojej ropy i gazu.

        Rolę Niemiec w tym nowym systemie grają zaś Chiny – mocarstwo wschodzące, które cały czas próbuje zyskać „należne” mu miejsce w międzynarodowym systemie.

        Ukraina byłaby, jeśli ciągniemy tę analogię dalej, Bośnią. Dlatego myślę, że Putin, jeśli już zajmie jakieś ukraińskie terytoria, to nauczony historią zadowoli się tylko terenami z ewidentną rosyjską większością. Wciąganie do swojego państwa kilkudziesięciu milionów Ukraińców mogłoby zdecydowanie naruszyć równowagę wewnętrzną Rosji.

        Tym bardziej nie wyobrażam sobie, by Rosja miała atakować Polskę. Być może „wyzwolić” Rosjan z Estonii i Łotwy, rzeczywiście traktowanych przez Tallin i Rygę parszywie, ale nic więcej.

        Ale nie siedzę w głowie Putina: http://kawairakija.wordpress.com/2014/08/20/dlaczego-nie-nalezy-smiac-sie-z-niesprawdzonych-prognoz/

      • Myślę że Rosja przedwcześnie jest traktowana jako państwo schodzące. Trzeba mieć na uwadze, że USA istnieją w obecnej formie tylko jeszcze dzięki petrodolarowi i prowadzą wojny w obronie tego systemu. A Rosja obecnie wraz z Chinami przeprowadza gigantyczny skup kruszców, zapewne mając na oku stworzenie podwalin pod nowy światowy system finansowy. Myślę że dojdzie do znacznych przetasowań. Co do analizy przyszłych poczynań Rosji myślę podobnie.

      • Rosja jest dla mnie mocarstwem schodzącym przede wszystkim z powodu demografii. Co prawda w ostatnich latach wskaźnik przyrostu naturalnego trochę się tam poprawił, ale to chyba kwestia tego, że teraz dzieci mają największe roczniki (84-88). Ale za nimi jest przepaść.
        Tymczasem liczba ludności w Stanach przez ostatnie cztery lata wzrosła o 10 milionów. Petrodolar petrodolarem, ale to jest największym atutem USA – połączenie ekonomii oraz technologii z pierwszego i przyrostu naturalnego z trzeciego świata.

      • Co do demografii, to poza nielicznymi miejscami w rodzaju Strefy Gazy czy Mali, wszędzie spada dzietność. Nawet w Turcji gwarantuje już tylko zastępowalność pokoleń, w Iranie nawet już nie. Podobnie jest w USA – tam owszem, ludzi coraz więcej, ale napływowych, niekoniecznie wartościowych w aspekcie ekonomicznym (wiem że fatalnie to brzmi) czy jeśli chodzi o spójność tkanki społecznej. Bo sytuacja tam jest teraz taka, że dzięki petrodolarowi cały świat finansuje USA zadłużenie i inflację, dzięki czemu Amerykanie żyją grubo ponad stan. I oni się do takiego stanu rzeczy przyzwyczaili. Załamanie się systemu petrodolarowego nie uczyni uszczerbku na liczbie ludności i technologii, doprowadzi jednak do takich niepokojów społecznych, które to państwo mogą rozsadzić od środka. W Rosji nie ma takiego problemu bo ludzie mniej skorzy do buntu i bardziej fatalistycznie nastawieni. W Chinach fermentu jest więcej, ale oni poprawiają sobie standard życia dzięki pracy a nie pasożytnictwu, więc myślę że nawet mocne tąpnięcie odczują dużo mniej boleśnie niż Amerykanie.

      • Nie mam zamiaru negować problemów USA. Owszem, gdyby upadł petrodolar, to Amerykanie mieliby ogromny problem. Tyle, że ten petrodolar wcale upaść nie musi (w przewidywalnej przyszłości, bo wiadomo, że każde imperium ma swój kres). Waszyngton ma wystarczającą siłę, by utrzymywać rolę swojej waluty.
        No i kto powiedział, że na ewentualnym upadku USA skorzysta akurat Rosja? Moim zdaniem w kolejce po wiodącą rolę na świecie jest Moskwa dość daleko. Nie wiem, czy w pierwszej piątce.

        Na marginesie – masz kiepskie zdanie o imigrantach do USA. Ale jak wyglądałaby sytuacja demograficzna Rosji, gdyby nie kolejne fale przybyszów z Kaukazu czy Azji Środkowej? No i jak oni wpływają na „spójność rosyjskiej tkanki społecznej”?

      • No to ja odpiszę że ja z kolei nie zamierzam negować problemów z jakimi boryka się Rosja 😉 Niemniej jednak podejmowanie konkretnych kroków w rodzaju skupu kruszcu i tworzenia alternatywy dla BŚ będą w przyszłości z pewnością bardzo korzystne. Nikt nie wie oczywiście ile jeszcze potrwa obecny ład oparty na petrodolarze i fikcyjnym pieniądzu. Większość wojen jest obecnie prowadzonych przez USA w obronie tego systemu, kilka państw zostało z jego powodu rozwalonych albo silnie pokiereszowanych, niemniej jednak tworzy się coraz większy front przeciwko finansowaniu USA w postaci transakcji dolarowych. Nam pozostaje jedynie przygotować się na przyszłość, bo że system runie to jest raczej przesądzone. Wszystkie mocarstwa obecnie są przedstawiane, w zależności od sympatii komentującego jako kolosy na glinianych nogach, co w gruncie rzeczy jest chyba prawdą, w każdym przypadku choć w różnym zakresie. Ale to USA mają najwięcej do stracenia.

    • Węgrzy i Czesi żadnych głupów nie grają, tylko dbają o swój interes. Polsce to myślenie jest niestety od dawien dawna obce – i właśnie dlatego Anglosasi dymają nas jak chcą. Wystarczy nas odpowiednio podburzyć i aż będziemy mieć nadzieję że jakaś atomówka na Warszawę spadnie, po to tylko żeby móc udowodnić zachodowi że Rosja faktycznie jest taka zła.

      Nieśmiertelność komentarzy Cata-Mackiewicza polega na tym, że niestety pasują jak ulał do bieżących wydarzeń. Po prostu dlatego że przywary Polaków się nie zmniejszyły ani o jotę. To Cat zresztą moim zdaniem dostarczył nam najbardziej trafny opis angielskiej mentalności. Ziemkiewicza, który część jego tez powtarza, od jakiegoś czasu nie czytam. Według mnie jest nieszczery i posługuje się w swojej publicystyce nieaktualnymi albo fałszywymi kliszami. No i niczego odkrywczego nie pisze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.