Paweł Kukiz – Trzeba zmienić ordynację wyborczą

Rozmowa z Pawłem Kukizem, muzykiem rockowym, samorządowcem i liderem projektu zmieleni.pl

Niewesoła ta twoja nowa płyta.

Na pewno nie jest radosna. Stylistyka jarmarczna, wesołkowata nie idzie w parze z moim samopoczuciem, które wynika z pełnej świadomości, w jakiej Polska znajduje się sytuacji. Mam jakieś elementarne pojęcie o sprawach systemowych, o zasadach prawnych. Nie mówię, że jakieś dogłębne, ale te studia na prawie i na naukach politycznych nie poszły na marne. Widzę ewidentnie, że to, co oglądam w telewizji, komunikaty, które płyną z mainstreamowych mediów, mają się nijak do tego, co jest w rzeczywistości.

Ja już nie oglądam TV. Nie mam siły.

To jest też ciekawe. Jak czytałem wcześniej, będąc jeszcze nałogowym oglądaczem, wpisy w necie moich kolegów, że nie mają telewizora, myślałem, że im odbiło. Że to jest jakaś moda, jakiś trend. Natomiast kiedy ze dwa lata temu zepsuł mi się telewizor, nie naprawiłem go i dobrze mi z tym. Wystarczy mi internet, gdzie mam możliwość porównania różnych informacji i wyciągania z tego wniosków. Jest bardzo trudno o informację, zamiast tego mamy…

Propagandę?

Mało tego. Najgorsze, że to wszystko jest strasznie powierzchowne. Wydaje mi się, że w interesie tych wielkich, mainstreamowych mediów leży zatrudnianie – nazywam rzeczy po imieniu – debili, którzy podają informacje bez żadnego kontekstu lub kontekstu właściwego dla danej redakcji. Jednocześnie są przy tym tak kulturalni i wyważeni, że słowa prawdy wyglądają w mediach jak jakiś obłęd. Ludzie mówią: „Człowieku, jak ty się zachowujesz, jak psychicznie chory”. To jest może brutalne stwierdzenie, ale jest tak, że ludzie mają świadomość, że są w szambie, ale mają klapki na oczach, mają przyczepione pod nosem flakoniki z francuskimi perfumami i starają się sami siebie przekonać, że to jest Adriatyk, że bywało gorzej itd. Większość nie ma pojęcia, że te perfumy są na kredyt i że będą za nie płaciły ich dzieci i wnuki.

Mamy dla was telewizję, mamy gwiazdy
i przeboje”.

Dokładnie. Ja nie mam wątpliwości co do tego, że żyjemy w niewoli partiokracji. To, co się zdarzyło przy okrągłym stole, to był totalny szwindel i to jest bardzo ważny komunikat, że daliśmy się uwieść propagandzie. Zauważ, jak długo powtarzano: „25 lat od pierwszych wolnych wyborów”. Dopiero tacy frustraci jak ja doprowadzili do tego, że zaczęto mówić o częściowo wolnych itd. Wmówiono też ludziom, że u nas rozpoczęły się przemiany ustrojowe. Że Polacy pociągnęli za sobą całą Europę Wschodnią. Guzik prawda. 1988 rok – Estonia ogłosiła wyższość swojego wewnętrznego prawa nad prawem sowieckim, czyli de facto suwerenność. I za nią poszły te dwie pozostałe republiki nadbałtyckie. Ruscy nie zareagowali praktycznie. Nie dali rady. Byli za słabi. I w tym momencie nasi komuniści wymiękli, widząc, że jeśli Ruscy nie dali sobie rady z nimi, z trzema milionami Litwinów, to przecież nas tu powyrzynają, jak do czegoś dojdzie. Potem poszło jak z płatka. Gdy czujesz oddech opozycji na karku, weź część elity tej opozycji, która jest najbardziej skłonna do ugody i rozwalasz rewolucję. Zostawiasz wpływy, zostawiasz pieniądze itd. I tak to u nas wyglądało.

No dobra, ale chyba nie jest aż tak źle, skoro twoje płyty wydaje duży koncern?

Wydaję, bo mam taką umowę, że wielki koncern nie ingeruje w mój światopogląd i w to, co wielkiemu koncernowi przyniosę. Jeśli się uprę i wielkiemu koncernowi przyniosę 10 piosenek, z których każda będzie wyglądała tak samo prymitywnie, to koncern musi mi to wydać.

Jednocześnie mówisz, że jesteś prześladowany.

To jest prowokacja. Mój zespół zawsze posługiwał się prowokacją. To, że nagłaśniam sprawę sekowania przez radiową Trójkę moich utworów, nie wynika z tego, że chcę być puszczany przez Trójkę. Mam gdzieś, czy mnie Trójka będzie puszczała, czy nie, bo gardzę taką Trójką, która idzie po „jedynie słusznej linii”. To jest pierwsza, podstawowa sprawa. Tylko chcę pokazać, jak wygląda ten system. Jak wygląda te 25 lat tej ich wolności. Jak oni się różnią od tej komuny. Za komuny mogłem wprowadzić każdą piosenkę. Oczywiście po rozmowach z cenzorem. Ale to wyglądało tak, że gość mówił: „Proszę pana, pan wie, co pan chce powiedzieć, ja wiem, co pan chce powiedzieć, ja już nie mam więcej paragrafów na to, co pan mi przyniósł. To jest w porządku. Niech pan gra”. Gdyby publiczne radio nie chciało puścić tej piosenki choć raz – ja nie mówię o lansowaniu tej piosenki, tylko o zaprezentowaniu – miałem prawo pójść do sądu.


Opublikowano

w

przez