Etnocentryzm stanowi barierę, która ogranicza widzenie świata, zwłaszcza tego niematerialnego. Od ponad dekady balansuję między cywilizacjami Zachodu i Wschodu, ale wciąż nie jestem w stanie wszystkiego dostrzec, żeby lepiej świat zrozumieć. Wczoraj rozmawiałem z przedstawicielką Ambasady Rosji, tematy były różne, m. in. rozmawialiśmy o relacjach Moskwy z Pekinem i Tokio. W pewnym momencie użyłem słowa „zaufanie”. Rosjanka popatrzyła na mnie, przez chwilę zaczęła głęboko myśleć, po czym odpowiedziała: „Zaufanie to coś co ma wymiar ludzki, zatem coś takiego nie może istnieć w relacjach między państwami”.
Jednym zdaniem, a także swoją mową ciała, opisała Rosję, gdzie funkcjonują dwie różne sfery – obywatele i państwo. Często słyszy się, że Rosjanie to są tacy fajni ludzie, ale państwo rosyjskie to już zupełnie coś innego. Na Rosję oddziałują dwie potężne cywilizacje, jedna z Zachodu, druga ze Wschodu. Jej obywatele, w większości, mieszkają bliżej Zachodu, dlatego mogą czuć się Europejczykami. Natomiast korzenie współczesnego państwa rosyjskiego (wcześniej moskiewskiego) sięgają czasów Złotej Ordy, czyli silnych wpływów azjatyckich. Można powiedzieć, że oddolnie Rosja jest bardziej europejska, ale odgórnie jest w pewnej mierze azjatycka.
Pamiętam, że podczas pierwszego Wschodniego Kongresu Gospodarczego w Białymstoku w 2014 roku odbył się panel poświęcony Rosji. Wśród prelegentów był poseł z Podlasia, który w Sejmie zajmuje się światem poradzieckim. Poraziło mnie to, że dyskusja miała całkowicie etnocentryczny wymiar. W ten sposób trudno jest prowadzić politykę zagraniczną, bo nie rozumie się perspektywy drugiej strony. Gdyby np. Wołodia Putin obiecał zwrot wraku Tupolewa, to prawdopodobnie słowa by dotrzymał, ale prezydent Putin nie musi tego robić, bo „zaufanie to coś co ma wymiar ludzki, zatem coś takiego nie może istnieć w relacjach między państwami”.
Istnieje jednak pewien substytut zaufania, to znajomość reguł gry przeciwnika. Jeśli znamy te reguły i wiemy jak grać, żeby nie przegrać, to w zasadzie zaufanie nie jest potrzebne. A najlepiej samemu wyznaczać reguły gry, ale do tego potrzebne są elity. Niestety tego nam brakuje najbardziej. Kilka tygodni temu, jeden z posłów na spotkaniu z dyplomatami katarskimi powiedział, że mamy teraz sezon na katar i zaczął się śmiać. Katarczyków raczej to nie rozbawiło, bo zazwyczaj posługują się nazwą Państwo Katar, żeby odróżnić Katar od kataru. Jednak nie wszyscy potrafią to dostrzec, a co gorsza nie dostrzegają tego Ci, którzy reprezentują nas na zewnątrz.