Merytokracja, czyli rządy aktorów

Wszyscy zgodnie ubolewają nad brakiem obecnie w Polsce elit. Tych ludzi, naukowców, urzędników, polityków, artystów, którzy mając możliwości i predyspozycje intelektualne, ale też moralne, nie wszystkim przecież dostępne, wzięliby odpowiedzialność za szeroko rozumiane życie społeczne. I ci sami ludzie zaraz potem szeroko udostępniają wypowiedzi popowych muzyków albo aktorów z serialu. Głos zabrał pan Tomasz Lipiński. Opowiada jak to Kaczyński dzieli, sieje nienawiść i cała reszta. Pan Lipiński – muzyk, artysta, ale i baczny obserwator życia publicznego, jak został opisany, stwierdza, że:

„Udało się Kaczyńskiemu, wspieranemu przez peerelowskich prokuratorów, byłych TW, agentów wpływu i zwykłych agentów, a także pożytecznych idiotów wierzących w chorą wizję prezesa, napuścić trzecią część Polaków na pozostałe dwie trzecie. Udało się zdestabilizować Polskę, osłabić jej zdolność obronną, podważyć zaufanie NATO, pójść na otwarty konflikt z Unią Europejską, obudzić demony neofaszyzmu, sprawić, że chamstwo, mowa nienawiści i otwarcie głoszony rasizm zaczęły być postrzegane jak coś normalnego, a nie jak ciężka choroba obecnego lidera, którą zaraża „zwykłych Polaków”.

Ja nie wiem, ale czy „zimny Lech (Kaczyński)”, „krwawa Mary (Kaczyńska)”, Janusz Palikot świętujący rocznicę katastrofy smoleńskiej szampanem, „dożynanie watahy” Radka Sikorskiego, cały „przemysł pogardy”, czy wreszcie zamordowany Marek Rosiak, to wszystko odbywało się na innej planecie?

Kaczyński nie jest bohaterem mojego romansu, ale ten zgrabny slogan o „dzieleniu Polaków” przez PiS i prezesa, bywa albo manipulacją, albo jedynie jedną stroną medalu. Dzisiaj wielu młodych ludzi o zdecydowanie lewicowo-liberalnych poglądach, którzy do tej pory polityką nie zawracali sobie głowy, bo wino na tarasie, a teraz nagle obudzili się w dyktaturze PiSu, jest zszokowanych „mową nienawiści” obozu rządzącego i ogólnie „prawicy”. Czy to naprawdę tak trudno pojąć, że na polskiej scenie politycznej nie ma lepszych, gorszych, szlachetniejszych i podlejszych? Oni wszyscy gardzą nami, gardzą motłochem do którego muszą przemawiać, po to, żeby później móc ukręcić na niego bat.

Pan Lipiński mówi, że „bojówki ONR tłukły witryny żydowskich sklepów tak samo, jak SA”, tworząc wiadomo jaką analogię. Ale czy ta działalność ma coś wspólnego z obecną działalnością ONR? Czy współczesny ONR jest odpowiedzialny za bicie szyb przez ONR w latach 30? Niedawno jakiś młokos ścigał Adam Michnika i pytał, czy ten przeprosi za brata, stalinowskiego sędziego. Hue, hue, przecież Michnik nie odpowiada za swojego brata! Ale obecnie ONR odpowiada za ludzi sprzed 80 lat?

No i na koniec oczywiście żelazny repertuar „neofaszystowski”. Nie mogę pojąć jak to jest: postępowi, całkiem słusznie przecież, kpią z tej metody określania wszystkiego jako „lewackie”. Sam już praktycznie nie używam tego określenia, bo czuję się jak seba na profilu o husarii. Ale ci sami postępowi wszystko, co odbiega choćby o włos od ich liberalnej wizji świata opisują jako „faszystowskie”. I tak to się kręci.

[źródło: http://muzyka.dziennik.pl/news/artykuly/555585,tomek-lipinski-kaczyzm-jaroslaw-kaczynski-rzad-pis-polacy-demokracja-protest-beata-szydlo-andrzej-duda.html]

[na zdjęciu: Zebranie jury nagrody „Wiadomości”, 13 III 1965. Od lewej: Mieczysław Grydzewski, gen. Marian Kukiel, Wacław Grubiński, Józef Mackiewicz, Jan Rostworowski, Antoni Borman, Juliusz Sakowski, Stanisław Baliński i fundator nagrody, Tadeusz Zabłocki]


Opublikowano

w

przez