Nie za bardzo wiem kim jest pan Piątek, autor rewelacji na temat Antoniego Macierewicza. No może poza tym, że nadużywa, czy też nadużywał heroiny, narkotyku który kojarzę z kompletnym plebsem. Pan Piątek zna mnie za to doskonale. Z rok temu popełnił tekst którego, obok Rafał Ziemkiewicz, byłem jednym z bohaterów.
Dowidziałem się wtedy, że poseł Pawłowicz, której polecono mnie swego czasu na stanowisko asystenta od wizerunku wyrzuciła mnie z pracy, że byłem redaktorem naczelnym Uważam Rze, które to pismo od razu za moja sprawą padło oraz, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego wytoczyła mi proces za nazwanie szefa tej służby „Rzygusiem” i proces ten zdaje się miałem przegrać.
Tymczasem od poseł Pawłowicz odszedłem na własne życzenie po dwóch tygodniach pracy, kiedy zorientowałem się, że kobieta jest mało stabilna emocjonalnie oraz intelektualnie. Naczelnym Uważam Rze nigdy nie byłem, szefowałem zaś Uważam Rze Historia podnosząc w pół roku jego sprzedaż z 14 do 20 tysięcy, co zaś się tyczy SKW owszem wytoczyło proces, ale nie mnie tylko gazecie w której pracowałem, i nie za „Rzygusia”, który był jedynie pretekstem, a za ujawnienie w jednym z moich felietonów informacji, że w misjach w Afganistanie polscy szpiedzy korzystali z samolotów Aerofłotu i rosyjskich satelitów. SKW wycofało się z oskarżeń o „zniesławienie służby”, kiedy sąd wpadł na pomysł przesłuchania szefa owego Aerofłotu.
Jak sami rozumiecie, nie mam zbyt dobrego mniemania o zdolnościach śledczych owego pana, który jest chodzącym dowodem, że heroina jest specyfikiem prującym mózg niczym wystrzał ze śrutówki.
Osobiście preferuję LSD.