Pocztówka z Chorwacji

– Musisz patrzeć na dachówki – powiedział mi Mirosław, konserwator w vukovarskiej przychodni, który zatrzymał się w Iloku, by przez Vukovar i Osijek zabrać mnie do Vinkowców.

– Jeśli w wiosce wszystkie dachy są nowe, to mieszkają w niej Chorwaci. Tutaj, widzisz, prawie wszystkie dachówki są stare. To serbska wieś. – Jechaliśmy przez Trpinję. Według spisu z 2011 roku 89,75% jej mieszkańców to Serbowie.

Chorwaci nie są bynajmniej narodem dekarzy-pasjonatów. W ich wioskach nowe są całe domy. Stare zostały zniszczone podczas wojny w Chorwacji, która trwała w latach 1991-95. Symbolem tej wojny jest bitwa o Vukovar, w której 1800 uzbrojonych głównie w myśliwskie strzelby mieszkańców tego miasta położonego nad Dunajem broniło się przez 87 dni przed atakiem 36 tysięcy żołnierzy serbskich wspomaganych przez czołgi, artylerię i lotnictwo. W trakcie walk zniszczono 90% budynków, a po ich zakończeniu kiedyś piękne, barokowe miasto wyglądało tak:

http://www.youtube.com/watch?v=JfX4GJBSI0g

Do dzisiaj, choć od kapitulacji minęły już prawie dwadzieścia dwa lata, w mieście zobaczyć można zrujnowane domy czy ściany budynków podziurawione kulami. Większość nowej zabudowy to bezpłciowe domy mieszkalne, w centrum odrestaurowano kilka najważniejszych historycznych obiektów. Pokiereszowana pociskami wieża ciśnień pozostawiona została w takim stanie jako pamiątka krwawych wydarzeń.

Wieża ciśnień w Vukovarze

Jeszcze kilka lat wcześniej niszczycielska wojna między Chorwatami i Serbami była nie do pomyślenia. Jednak najpierw śmierć marszałka Tito, a potem upadek kolejnych rządów komunistycznych w krajach Europy Środkowej i Wschodniej zachwiały również legitymacją rządzących Jugosławią komunistów. W roku 1987 w Kosowie miejsce miały protesty mieszkających tam Serbów przeciwko autonomicznej, albańskiej władzy w Prisztinie. Do uspokojenia sytuacji wysłano stosunkowo młodego (rocznik 1941) polityka z Belgradu – Slobodana Miloševicia. Wysłuchując skarg na brutalność policjantów-Albańczyków odpowiedział „już nikt nie odważy się was bić”.

Słowa, wypowiedziane do małego grona ludzi, zaczęły żyć własnym życiem. Dziś nawet w niektórych książkach spotkać się można z twierdzeniami, jakoby zostały wypowiedziane podczas przemówienia do tłumu zgromadzonego pod pomnikiem Gazimestan podczas obchodów 600-nej rocznicy bitwy na Kosowym Polu. Rozmowa z kilkoma zwykłymi ludźmi najwidoczniej nie pasowała niektórym do słów o tak doniosłym znaczeniu.

Dziś, siedem lat po śmierci Miloševića, nie dowiemy się już, czy przyjęcie przez niego roli przywódcy serbskiego nacjonalizmu było po trosze dziełem przypadku, czy od początku działaniem z premedytacją. Faktem jest, że od tego momentu polityczna gwiazda Slobo zaczęła świecić jaśniej, a ten coraz częściej zaczął używać nacjonalistycznej retoryki. W roku 1989, w efekcie tak zwanej antybiurokratycznej rewolucji, rządy w republice Czarnogóry oraz w autonomicznych prowincjach Wojwodiny i Kosowa zostały przejęte przez zwolenników Miloševića. Każda z republik SFRJ (Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Macedonia i Czarnogóra) oraz dwie wspomniane prowincje miały po jednym głosie w Radzie Prezydencji Jugosławii. Dzięki antybiurokratycznej rewolucji Milošević kontrolował połowę z nich.

Wszystko to coraz mniej podobało się nie-serbskim republikom, zwłaszcza najbardziej rozwiniętym gospodarczo Słowenii i Chorwacji. W styczniu 1990 roku, na 14-tym Kongresie Ligi Jugosłowiańskich Komunistów, nie mogąc przeforsować swoich postulatów delegaci z obu tych republik opuścili obrady. Kilka miesięcy później w obu republikach przeprowadzono wielopartyjne wybory1 . Wygrały je partie popierające niepodległość. W reakcji na deklaracje niepodległości rząd w Belgradzie wysłał do obu zbuntowanych republik swoje wojska.

O ile w Słowenii walki trwały tylko dziesięć dni i zginęło w nich mniej, niż 100 osób, to sytuacja w Chorwacji wyglądała dużo gorzej. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do najdalej na północ wysuniętej republiki Jugosławii, mieszkało tutaj bardzo wielu Serbów. Zamieszkiwali oni głównie tereny położone wzdłuż wyznaczanej przez Dunaj serbsko-chorwackiej granicy oraz wokół leżącego między dalmatyńskim wybrzeżem a granicą Bośni i Hercegowiny miasta Knin. To właśnie w Kninie ogłoszono postanie Republiki Serbskiej Krainy, na której czele stanął dentysta Milan Babić, a jej siły zbrojne organizował szef miejscowej policji, Milan Martić.

Stronie serbskiej nie pomagałvladimir zivkovica doktryna obronna rozpadającej się federacyjnej i socjalistycznej Jugosławii. Poza federacyjną Jugosławiańską Armią Ludową, w tym momencie zdominowaną już przez Serbów i Czarnogorców, opierała się ona głównie na jednostkach Obrony Terytorialnej. Te zaś składały się z mieszkańców poszczególnych republik. Co oczywiste, kiedy Jugosławia zaczęła się rozpadać, OT stanęły po stronie chcących niepodległości republik i, pod zmienionymi nazwami, zaczęły walczyć z armią federalną. W efekcie Serbowie musieli w desperacki sposób uzupełniać braki kadrowe. Po ogłoszeniu mobilizacji wielu poborowych unikało wcielenia do armii, a wśród tych, którzy jednak ubrali mundury, wiele było przypadków dezercji. Najbardziej spektakularny był przykład Vladimira Živkovicia, który, stacjonując na linii frontu, ukradł czołg i, przejechawszy całą drogę z Vukovaru do Belgradu, nieniepokojony przez nikogo zaparkował przed budynkiem parlamentu2 .

Nie mogąc liczyć na regularną armię, Serbowie rozpoczęli współpracę z organizacjami paramilitarnymi. To właśnie podczas walk o Vukovar po raz pierwszy świat zobaczył w akcji sławne „Tygrysy” Arkana. To między innymi oni odpowiedzialni są za zamordowanie ponad 200 cywilów już po przejęciu miasta.

Ostatecznie Vukovar został zdobyty przez siły serbskie 18 listopada 1991. W tym samym czasie trwała „Bitwa o koszary”. Wojska chorwackie próbowały przejąć kontrolę nad rozsianymi po kraju koszarami Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Udało im się to osiągnąć kilka dni po upadku Vukovaru, a ostateczne ustąpienie żołnierzy federacyjnych z terenu Chorwacji nastąpiło, nie licząc kilku wyjątków, w lutym 1992 roku.

Chorwatom pomogła wojna w Bośni i Hercegowinie. Serbowie skupili się głównie na niej, a Chorwaci w tym czasie osiągali kolejne militarne sukcesy. Również na arenie międzynarodowej coraz więcej państw uznawać zaczęło niepodległość Chorwacji. 19 grudnia 1991 roku uczyniła to, jako pierwsza, Islandia, a cztery dni później – RFN. Republika Serbskiej Krainy była coraz bardziej osamotniona. Ostatecznie wojna zakończyła się w 1995 roku zwycięstwem Chorwatów. Trzy lata później w granice ich państwa wróciły ostatnie tereny kontrolowane przez chorwackich Serbów – Wschodnia Slawonia, Baranja i Zachodni Srem.

W tym roku, osiemnaście lat po zakończeniu walk zbrojnych, konflikt między Serbami i Chorwatami wrócił na pierwsze strony gazet.

Po wejściu do Unii Europejskiej Chorwaci wprowadzić musieli prawa dotyczące mniejszości językowych. Zgodnie z ich literą na terenach zamieszkanych przez odpowiedni procent mniejszości narodowych powinno stosować się napisać również w języku tych mniejszości. Serbów w Vukovarze jest ponad 30%, dlatego też na budynkach użyteczności publicznej zamontowano tablice z nazwami zapisanymi cyrylicą. To nie spodobało się weteranom walk o miasto oraz wielu innym Chorwatom, dla których Vukovar jest symbolem serbskiego barbarzyństwa. Tablice zostały zniszczone, a miasto przez kilka tygodni żyło w napięciu. Podczas mojej wizyty można było zauważyć duże grupy policjantów stojące przy każdej tabliczce zapisanej przy pomocy dwóch alfabetów.

Ostatecznie rada miasta zagłosowała za zmianą miejskiego statutu, w ten sposób opóźniając wprowadzenie kontrowersyjnych przepisów. Tym razem prawo lokalne stanęło ponad prawem krajowym. Obie strony czekają teraz na reakcję Zagrzebia. No i Brukseli.

1Pod koniec 1990 roku stało się tak również w pozostałych czterech republikach. Wróć.
2Nie do końca wiadomo, czy historia Živkovicia jest prawdziwa. Nikt nie wie, co stało się z nim potem (miał zostać zamknięty w zakładzie dla psychicznie chorych), a z całego zdarzenia zachowało się tylko jedno zdjęcie. Owszem, nie był to czas smartphone’ów, ale wszystko działo się w samym centrum prawie dwumilionowego miasta. Z drugiej strony, nawet jeśli wszystko jest tylko legendą – Se non è vero, è molto ben trovato. Wróć.


Opublikowano

w

,

przez