Duma Serbii: Nikola Tesla

Nikola Tesla
Nikola Tesla

Efekty pracy naukowej Nikoli Tesli są tak ogromne, że, paradoksalnie, czasem możemy je przeoczyć. Czymś oczywistym jest dla nas, że mamy w domu lodówkę, pralkę czy komputer. Jednak wszystkie te urządzenia możemy mieć w domach dzięki serbskiemu wynalazcy, któremu udało się wykorzystać prąd zmienny do produkcji energii mechanicznej. Choćby dlatego każdy powinien dowiedzieć się czegoś o tym urodzonym w chorwackim Smiljanie geniuszu.

.

.

W jednym z pierwszych tekstów na tym blogu napisałem

Tymczasem kogo widzimy? Poza dwudziestodinarówką (biskup-władca Czarnogóry) samych nudziarzy. Filolog, kompozytor, fizyk, malarka z huśtawką nastrojów, geograf.

Jak to ja, kłamałem.

Ów „nudny” fizyk jest bowiem jedną z najciekawszych postaci w historii nauki. Mowa o Nikoli Tesli, pierwowzorze często spotykanej w popkulturze postaci szalonego naukowca.

Od razu ustalmy jedną kwestię: cokolwiek mówią Chorwaci, Tesla był Serbem. Co prawda urodził się na terenie obecnej Chorwacji, jednak, jak już wiemy, podziały narodowe pokrywają się tam z wyznaniowymi, a rodzina Nikoli była prawosławna. Ba, ojciec był nawet popem i szykował taką samą karierę dla swojego syna. Wszyscy powinniśmy być wdzięczni, że jego losy potoczyły się inaczej. Na pewno wdzięczni są jego rodacy. Dziś chyba w Serbii miasta bez ulicy jego imienia, a na jego cześć nazwano również belgradzkie lotnisko międzynarodowe.

Jednak największe sukcesy (ale też i największe porażki) wynalazcy miejsce miały w Stanach Zjednoczonych. Tesla był zresztą obywatelem tego kraju, a dokument potwierdzający naturalizację był dla niego jednym z największych skarbów. Po drodze do USA południowosłowiański geniusz żył zaś między innymi w Grazu, Mariborze, Pradze, Budapeszcie, Paryżu i (niemieckim wtedy) Strasburgu. Między innymi dzięki tej tułaczce władał sześcioma językami.

W 1884 roku 28-letni Tesla wsiada na statek płynący do Nowego Jorku, by rozpocząć pracę w Edison Electric Light Company, firmie Thomasa Edisona. Twórca żarówki miał obiecać przybyszowi z Europy 50 tys.$1 za poprawę wydajności dynama produkowanego przez EELC. Chociaż Serb wywiązał się ze swojej części umowy, Edison miał zbyć go stwierdzeniem, że imigrant „nie rozumie amerykańskiego poczucia humoru”. Rozżalony Tesla zrezygnował z pracy, a w ten sposób rozpoczęła się trwająca latami rywalizacja między dwoma wynalazcami.

Rywalizacja, która nazwana została „wojną natężeń”, bowiem każdy z rywali upierał się przy swoim sposobie zapewniania dostaw prądu. W tamtych czasach standardem był prąd stały, w którym kierunek i zwrot ruchu ładunków elektrycznych jest cały czas taki sam. Wielu naukowców myślało o tym, by zastąpić go prądem zmiennym, w którym ładunki idą raz w jedną, a raz w drugą stronę. To drugie rozwiązanie pozwoliłoby na przesył energii elektrycznej na duże dystanse w stosunkowo łatwy sposób i tani sposób. Stosowanie prądu stałego wymuszało bowiem budowanie elektrowni co kilka kilometrów, jako że jego transfer na duże odległości wiązał się z ogromnymi stratami.

Problemem był brak urządzenia, które mogłoby tak przesyłaną energię elektryczną przetworzyć w mechaniczną (i na odwrót). I tutaj pojawia się Tesla ze swoim wielofazowym silnikiem indukcyjnym. Na jego pomysł wpadł jeszcze w Budapeszcie, jednak długo nie potrafił znaleźć sponsora, który sfinansowałby dalsze prace. Zderzył się również z murem przyzwyczajeń – wszystko działało wtedy na prąd stały, a koszty przystosowania maszyn do nowego zasilania mogły przerażać potencjalnych inwestorów. Serbski naukowiec miał nadzieję, że przekona do swojego wynalazku Edisona. Ten jednak pozostał wierny starej metodzie. Wynikało to po części z upartego charakteru amerykańskiego wynalazcy-biznesmena, ale również z rachunku ekonomicznego. Edison był właścicielem patentów stosowanych przy korzystaniu z prądu stałego. Zmiana sposobu zasilania spowodować mogła, że będą one warte tyle, co papier, na którym je wydrukowano. Trudno się dziwić, że walczył ostro; urządzał na przykład publiczne egzekucje zwierząt przy pomocy prądu zmiennego, by pokazać ludziom „zabójczą” twarz znienawidzonego wynalazku.

Przybysz z Europy znalazł jednak w końcu mecenasa: twórcę stosowanego w pociągach hamulca pneumatycznego i wpływowego przemysłowca, George’a Westinghouse’a. Z jego pomocą Tesla dostał zlecenie na oświetlenie Wystawy Światowej w Chicago, która miała uczcić czterechsetną rocznicę odkrycia Ameryki przez Kolumba. Efekty pracy Serba przeszły najśmielsze oczekiwania, wszyscy goście wystawy byli zachwyceni tym, co zobaczyli. Dzięki temu sukcesowi „Wojna natężeń” została wygrana przez duet Westinghouse-Tesla.

Dwaj panowie współpracowali jeszcze przy kilku projektach, między innymi przy budowie elektrowni czerpiącej energię z wodospadu Niagara. Z Westinghousem łączy się też historia, która świetnie pokazuje charakter Tesli. Przedsiębiorca miał obiecać naukowcowi 2,5 dolara za każdego konia mechanicznego wyprodukowanego przez jego silnik. Szybko okazało się, że oferta była zdecydowanie zbyt hojna. Dotrzymanie umowy oznaczałoby bankructwo Westinghouse’a i przejęcie jego firmy przez inwestorów związanych z Edisonem. By do tego nie dopuścić, a także w podziękowaniu za pomoc w rozpropagowaniu prądu zmiennego, Tesla zrzekł się wszelkich pretensji finansowych i zniszczył podpisany kontrakt. Ciekawe, czy żałował tego później, gdy popadł w finansowe tarapaty?

Silnik indukcyjny nie jest jedynym wynalazkiem serbskiego wizjonera. Tesla interesował się między innymi bezprzewodowym przesyłem energii. W swoim laboratorium, które wybudował w górach Colorado, prowadził badania nad wysokimi napięciami. Zainteresowania te doprowadziły do stworzenia transformatora Tesli, który nie ma jednak zbyt wielu praktycznych zastosowań. No dobra: super wygląda, potrafi grać i pewnie zainspirował tysiące dzieci na całym świecie do zajęcia się fizyką:

Serb stworzył pierwowzory dronów (sterowane pilotem2 statki bojowe), samolotów pionowego startu czy radaru. Kiedy po II wojnie światowej rozpoczął się gwałtowny rozwój komputerów, ludzie pracujący nad tym byli zdziwieni, jak wiele ich odkryć było już opisanych we wnioskach patentowych Tesli sprzed kilkudziesięciu lat. Tesla rozwinął fizykę płynów, badania nad energią geotermalną czy wykorzystywaniem ciepła w leczeniu (diatermią). Na dodatek nie lubił grubych ludzi.

Nie można tutaj nie wspomnieć o jednym z większych draństw, jakie doświadczył w swoim życiu urodzony w Smiljanie geniusz. Powszechnie za twórcę radia uważa się Włocha Guglielmo Marconiego. Tymczasem prawdziwym ojcem tego urządzenia jest Tesla. Co prawda nie używał on go (jak Marconi) do przesyłania dźwięku, jednak to tzw. cewka Tesli pozwoliła na to. Laureat nagrody Nobla z 1909 roku użył zaś jej łamiąc prawa patentowe naszego bohatera. Ze względu na  trudną sytuację finansową, Tesla długo nie mógł bronić swoich interesów w sądzie. Korzystna dla niego decyzja zapadła w kilka miesięcy po jego śmierci w 1943 roku. Duże znaczenie miał również fakt, że Marconi skupił się na przesyłaniu informacji, podczas gdy obsesją Tesli był bezprzewodowy przesył energii. Taki był (ukryty przed inwestorem, JP Morganem) cel budowy wieży Wardenclyffe. Kiedy Marconi ze wspólnikami doskonalili swoje nadajniki i zarabiali pieniądze, Tesla trwonił czas, pieniądze i siły na osiągnięcie ambitnego celu, który wkrótce musiał i tak porzucić.

Budowa Wardenclyffe Tower utwierdziła tylko wizerunek wynalazcy jako ekscentryka. Nie było to trudne, Tesla był bowiem kłębkiem dziwactw. Podczas jedzenia szacował objętości połykanych kęsów. Jako że lubił liczby podzielne przez trzy, dlatego też mieszkał w pokojach hotelowych tylko o takich numerach, w restauracjach prosił o 18 chusteczek, którymi starannie wycierał sztućce. Odczuwał wstręt do kobiecej biżuterii i, mimo powodzenia u kobiet, zdecydował się na celibat. Ponoć po to, by nie tracić czasu, który mógłby poświęcić pracy. Najwięcej uczucia miał dla chorych gołębi, które znosił do domu, by opiekować się nimi.

Do tego był Tesla miłośnikiem widowiskowych rzeczy. Uwielbiał prezentować swoim gościom najdziwniejsze zjawiska, zajmował się na przykład kulami ognia. Spektakle w wykonaniu prawie dwumetrowego wynalazcy robiły wrażenie na wszystkich, którzy je widzieli, w tym na przyjacielu Tesli – pisarzu Marku Twainie. Najlepiej o stylu wynalazcy świadczy (trochę podkręcone, przyznajmy) zdjęcie zrobione w Colorado, na którym widać go zajętego pracą, podczas gdy dookoła szaleją pioruny.

Sławne zdjęcie z laboratorium w Colorado Springs
Sławne zdjęcie z laboratorium w Colorado Springs

Mieszkając jeszcze w Nowym Jorku i „bawiąc się” oscylatorem, naukowiec spowodował całkiem konkretne trzęsienie ziemi. Sam siedział spokojnie w swoim mieszkaniu i dopiero policjanci uświadomili mu, co działo się dookoła. Jeśli do tego dodamy wygłaszane z dziwnym akcentem opowieści o „promieniach śmierci” i przechwałki, że mógłby „złamać Ziemię na pół”, to dostaniemy obraz szalonego naukowca. Po jego śmierci wszelkie notatki zostały zajęte przez FBI i przekazane do Biura Własności Cudzoziemskiej (mimo że Tesla był obywatelem USA). Jest to do dziś podstawa wielu szalonych, spiskowych teorii. Co bardziej świrnięci Serbowie (tacy jak malarz Milić od Mačve) wierzyli w to, że „pakiet Tesli”, będący rzekomo w posiadaniu belgradzkiego rządu, pozwoli zrównać z ziemią wszystkich wrogów Serbii: Watykan, Wiedeń, Bonn i Zagrzeb.

Chciałbym jeszcze na koniec zwrócić uwagę na jedno. Większość artykułów, jakie przeczytałem o Tesli, powtarza ten sam błąd: opisując życie wynalazcy chronologicznie i kończąc je historią klęski projektu Wardenclyffe, pozostawia czytelników w smutnym nastroju. W morzu anegdot o gołębiach i celibacie gubi się prawdziwa skala osiągnięć serbskiego geniusza. Do tego powtarzają się tam twierdzenia o „niepraktyczności” badań wynalazcy. Dlatego trzeba napisać to jeszcze raz: komputer, lodówka, pralka – wszystko, co podpinasz do gniazdka, działa dzięki wynalazkowi „niepraktycznego marzyciela” – Nikoli Tesli. Gdyby nie silnik prądu zmiennego, świat wyglądałby zupełnie inaczej: mielibyśmy mniej urządzeń elektrycznych, za to dużo więcej elektrowni, zanieczyszczających wodę i powietrze. Niech to, że umarł w biedzie, nie przesłoni nam faktu, że Tesla zmienił świat tak mocno, jak niewielu przed i po nim. I warto, żeby pamiętali o tym nie tylko Serbowie i Chorwaci.

1To ponad milion współczesnych dolarów!Wróć.
2Pilot to również wynalazek Tesli. Ciekawe, czy lenie leżące całymi dniami przed telewizorem są świadome, dzięki komu nie muszą wstawać, by zmienić kanał?Wróć.


Opublikowano

w

przez