Flota Stanów Zjednoczonych potrzebuje 355 okrętów wojennych. Tak wynika z przedstawionego przez Departament Marynarki Wojennej USA, dokumentu 2016 Force Structure Assessment (FSA). Informacja jest dość zaskakująca, bo podana liczba jest wyższa nawet od deklaracji Donalda Trumpa w czasie kampanii wyborczej (350 okrętów). To największy plan rozbudowy floty od 1980 roku. Teraz US Navy liczy 276 okrętów, dotychczasowe plany zakładały zwiększenie jej do 308 jednostek bojowych. Wzrosnąć ma liczba lotniskowców z 11 do 12. Pociągnie to tez zapewne wzrost liczby samolotów pokładowych o 48 maszyn. Dużych okrętów nawodnych jest 88, a ma być 104. Ilość okrętów desantowych ma wzrosnąć z 34 do 38, a atomowych okrętów podwodnych z obecnego poziomu 48 do 66. Liczba „boomerów” SSBN klasy Ohio przenoszących strategiczne pociski nuklearne ma być utrzymana na poziomie 12 jednostek, ale w 2030 mają być zastąpione przez całkowicie nową klasę okrętów podwodnych Columbia, które będą największymi okrętami podwodnymi w historii USA. Nie jest znana liczba marynarzy po powiększeniu floty. Przypuszczalnie będzie to wzrost z 329.000 do około 350 tysięcy ludzi. Department of the Navy nie przedstawił ram czasowych oraz wyliczeń finansowych co do kosztów tak znaczącego podwyższenia stanu floty.
Źródło:
http://www.navy.mil/submit/display.asp?story_id=98160 Foto: Wikipedia
Komentarz:
Po latach cięć budżetowych, charakteryzujących dwie kadencje prezydenta Baracka Obamy, nadchodzi czas inwestycji w Siły Zbrojne. To przede wszystkim wynik rosnącego potencjału militarnego chińskiej marynarki wojennej. USA wydają się dążyć do utrzymania bezwzględnej przewagi wojskowej na oceanach. Nawet jeżeli plany te zostaną zrewidowane przez nową Administrację prezydenta Donalda Trumpa, to trudno zakładać, by wyznaczony kierunek wzmacniania floty miał zostać odwrócony. Deklaracje przedstawicieli dominującej w Kongresie Partii Republikańskiej oraz samego prezydenta- elekta wskazują, że USA z cała energią przystąpi do walki o utrzymanie pozycji światowego hegemona. Plany te są z pewnością śledzone i analizowane przez Pekin. Przypuszczać można, że mogą mieć one wpływ na intensyfikacje budowy przez Chiny lądowych szlaków handlowych z Europą, które uniezależniają je od kontrolowanych przez USA morskich szlaków handlowych.