Jawnogrzesznica, czy lampucera?

Jeśli jest się starą ladacznicą, która przez lata puszczała się publicznie za pieniądze, a dziś nikt jej nie chce palcem tknąć i szuka finansowania starości, trzeba stanąć w świetle latarni i wzruszyć lud swoją historią: Tak, robiłam rzeczy które są nieprzyzwoite, sprzedawałam się za pieniądze, byłam zepsuta do szpiku kości i zarażałam AIDS, ale dziś zrozumiałam grzech w jakim żyłam i obiecuję poprawę i chcę się zająć ratowaniem kobiet z ulicy, bo się na tym znam, oraz potrafię wyciągnąć wnioski z mojego postępowania.

Tu dodać należy łzawą historią o sutenerach zmuszających do nierządu i ciężkim dzieciństwie. To działa, zawsze działa. Passus jawnogrzesznicy jest jednym z kluczowych dla naszego kręgu kulturowego.

No ale jeśli stara przechodzona lampucera nie zmieniając poplamionych nasieniem adoratorów ciuchów zaczyna szczerząc dziąsła z resztkami po wybitych członkami klientów zębach gadać, że jest dziewicą i przez całe życie śpiewała w kościelnym chórze, a teraz chce otworzyć przytułek dla dzieci to sorry, ale ten plan musi budzić przynajmniej wątpliwości.


Opublikowano

w

przez